Coaching płodności czyli wsparcie w staraniu się o dziecko [WYWIAD] Przeskocz do treści

Coaching płodności czyli wsparcie w staraniu się o dziecko – rozmowa z Moniką Szadkowską

Czasami wystarczy wprowadzić kilka zmian w swoim sposobie doświadczania świata, żeby doczekać się spełnienia marzeń. O coaching płodności, czyli wsparcie w staraniu się o dziecko, zapytaliśmy Monikę Szadkowską, autorkę projektu „Chcę mieć dziecko”. Zapraszamy do lektury!

Redakcja portalu prekoncepcja.pl: Czym dokładnie zajmuje się coach płodności?

Monika Szadkowska: Jednym zdaniem powiedziałabym, że coach płodności wyzwala wewnętrzny potencjał osoby, z którą pracuje.

Monika Szadkowska
Monika Szadkowska

Coaching staje się coraz bardziej popularną formą rozwoju osobistego. Jest nastawiony na cel, czyli rozwiązanie konkretnego problemu, z którym zgłasza się osoba. Coach, czyli trener, nie daje rad, wskazówek, nie podaje gotowych ścieżek mających na celu poprawienie sytuacji danej osoby.

On stara się naprowadzić osobę, uświadomić jej umiejętności, możliwości. Motywuje do podjęcia działania i zmian.

Coaching życiowy czy biznesowy jest nastawiony na realizację celu. A osoba w procesie coachingu dochodzi swoimi działaniami – tymi, na które ma wpływ – do osiągnięcia tego celu.

Trochę inaczej wygląda to w przypadku płodności. Nie możemy pracować nad sprawami, na które nie mamy wpływu. Jeśli kobieta zgłasza się na sesje z założeniem, że po skończonym procesie zmiany zajdzie w ciążę, to niestety, ale tak to nie działa.

Natomiast skupiamy się na zmianach tych aspektów życia, które zależą od nas.

Proces coachingu płodności polega na zmianie tego, na co kobieta starająca się o dziecko ma wpływ.

Mówię o kobiecie, ponieważ to głównie panie szukają wsparcia, pomocy i sposobów na to, żeby czekanie na upragnioną ciążę było łatwiejsze i szybsze. Z parami zdarza mi się pracować bardzo sporadycznie. A szkoda, bo udział mężczyzny w procesie różnorodnych zmian jest niebagatelny! W końcu o dziecko starają się razem. Niepłodność jest wspólna i zawsze dotyczy obojga partnerów.

A wracając do pytania, czym dokładnie zajmuje się coach płodności: pokazuje kobietom, że mają w sobie potencjał i moc do tego, żeby zapanować nad stresem, lękiem, emocjami. Że mają wpływ na doświadczane emocje, na to, jak reagują na kolejne ciąże wśród znajomych, na kolejną jedną kreskę na teście. To są rzeczy, na które mają wpływ! Zmieniając swoje reakcje, zachowania, przekonania, są w stanie lepiej znosić leczenie niepłodności.

Przeważnie jest tak, że czekanie na dziecko staje się obsesją, świat zatrzymuje się w miejscu i pojawia się w kobietach poczucie, że „będę szczęśliwa i zacznę żyć dopiero jak spełni się moje marzenie o byciu mamą”. A to nie tak! Życie trwa cały czas, tu i teraz. I od ciebie zależy, czy przeżyjesz je spokojnie, z poczuciem cieszenia się dniem dzisiejszym, czy z poczuciem porażki, smutku, pełna złości i frustracji. Praca z coachem płodności pomaga poradzić sobie, uporać się z emocjami, psychiką i zachowaniami, które wynikają z doświadczanej niepłodności.

Redakcja: W którym momencie para powinna się do niego zgłosić? Na samym początku starań o dziecko, czy może wtedy, gdy diagnostyka nie wykaże przyczyny niepłodności?

Monika Szadkowska:  To zależy od pary, czy nawet bardziej od kobiety. Każda z nas inaczej przeżywa starania. Niektóre kobiety mają w sobie więcej cierpliwości i pół roku starań nie wywołuje niepokoju, że jeszcze plan „teraz ciąża” nie działa. Inne kobiety, kiedy podejmą decyzję, że czas na dziecko, a ciąża nie przychodzi, szybko zaczynają się tym faktem frustrować.

Do mnie najczęściej zgłaszają się osoby z kilkuletnim stażem czekania na upragnioną ciążę. Niestety pokutuje przekonanie, że z problemami emocjonalnymi każdy powinien poradzić sobie sam. Że emocjonalne cierpienie jest niejako wpisane w chorobę, jaką jest niepłodność. I kobiety są w stanie wiele czasu i pieniędzy poświęcić na badania, diagnostykę, zabiegi, wyszukiwanie nowych leków, stosowanie diet – i to jest jak jak najbardziej zrozumiałe i pożądane.

Tylko warto pamiętać, że człowiek to składanka ciała, psychiki i duszy. Zadbać o medyczne aspekty leczenia to za mało. Trzeba jeszcze zadbać o emocje – o ich wyrażanie, wyrzucenie z siebie, zredukować poziom stresu, zająć się relacją w związku – bo ta bardzo cierpi z powodu niepłodności. W tym celu skupiamy się na tym, na co mamy wpływ – na zmianie swoich zachowań. Tego się można po prostu nauczyć.

Bardzo często w mojej pracy słyszę od kobiet, że tego, nad czym pracujemy w ramach coachingu płodności – powinniśmy uczyć się w szkole. Umiejętność komunikacji w związku, konstruktywnego radzenia sobie ze złością. Zmiana z „muszę mieć dziecko” na „chcę mieć dziecko” robi psychologicznie ogromną różnicę!

Warto w plan leczenia niepłodności wpisać wsparcie coachingowe. Kiedy? Myślę, że ostateczny moment to ten, kiedy para czy kobieta czuje, że jej życie kręci tylko wokół starań o dziecko, że przestaje się liczyć związek, przyjaźnie, hobby… Kiedy najczęściej doświadczanymi emocjami są złość i lęk o przyszłość. Kiedy kolejny test ciążowy nie pokazał dwóch kresek i kobieta czuje, że co miesiąc przeżywa poczucie żalu po stracie ciąży, której przecież nie było.

Tylko po co czekać tak długo na poprawę swojego funkcjonowania? Im szybciej kobiety poznają swoją moc wpływania na swoje stany emocjonalne, tym lżej zniosą niejednokrotnie długie leczenie.

Redakcja: Jak wygląda spotkanie z Panią? W jaki sposób przygotować się do pierwszej sesji coachigu płodności?

Monika Szadkowska: Sesja trwa przeważnie godzinę. To wystarczający czas na przeanalizowanie sytuacji, określenie głównych trudności związanych z niepłodnością, zaplanowanie kierunków dalszych spotkań.

Nie ma specjalnych wskazówek, jak się przygotować do pierwszej sesji. Dla mnie najważniejsze jest, żeby kobieta zaczęła mówić o tym co ją boli, złości, z czym sobie nie radzi. Często samo „wygadanie się” przynosi ulgę. Czasami mam taki obraz, że z kobiet jak z pudełka wysypują się kawałki puzzli. I coaching płodności pomaga je ułożyć w jedną całość.

Na sesję wystarczy się umówić i… zacząć mówić!

Redakcja: Jest Pani autorką projektu „Chcę mieć dziecko”. Na czym on polega?

Monika Szadkowska:  Niepłodność zagarnia wiele obszarów życia. Związek, rodzinę, przyjaźnie, rozwój zawodowy, zainteresowania… Doświadczane uczucia są przeważnie związane z czekaniem na dziecko. Moim założeniem jest przywrócić doświadczanie wieloaspektowości życia. Chciałabym, żeby kobiety, pary, starające się o dziecko, leczące się, umiały zarządzać swoimi emocjami, poprawić jakość relacji społecznych, które bywają zachwiane. Chciałabym, żeby poprawę swojego życia zaczęły od polubienia siebie, poznania siebie! To bardzo ważne, bo wtedy zyskują rozeznanie, na co mają wpływ, co mogą w sobie, swoich zachowaniach, odczuciach, zmieniać. Przestają czuć bezsilność wynikającą z niepłodności.

W tym celu proponuję szereg możliwości. Można zapisać się na newsletter, gdzie przez 10 tygodni na skrzynkę „wpada” miniporadnik z gotowymi propozycjami zmian. Na stronie www.chcemiecdziecko.pl znaleźć można blog z pomocnymi i inspirującymi radami, wskazówkami. I po prostu ze wsparciem.

Do pobrania jest też darmowy, pięciotygodniowy Trening Twojej Płodności. To zestaw wskazówek, jak nauczyć się lubić siebie i doceniać bieżący czas w życiu. Proszę wierzyć, że umiejętność cieszenia się z życia tu i teraz sprzyja płodności! Jest też książka, jest kurs video, gdzie przez ponad 10 godzin nagrań tłumaczę między innymi, dlaczego praca z psychiką jest tak ważna, jak wspomaga płodność i poprawia jakość życia. Są wskazówki, ćwiczenia, wsparcie i zrozumienie. I oczywiście zawsze można się ze mną spotkać osobiście lub on-line! Projekt „Chcę mieć dziecko” to wielość produktów i pomocy dla osób, które chcą mieć dziecko!

Redakcja: Od 11 lat pracuje Pani jako terapeuta. Jak to się stało, że zainteresowała się Pani tematem wsparcia dla par z problemem zaburzeń płodności?

Monika Szadkowska: Sama doświadczyłam traumy niepłodności. Przez 6 lat czekałam, czekałam, złościłam się, płakałam, obrażałam się na świat wokół siebie… To był okropny czas! Pełen bólu, poczucia braku zrozumienia. Czas i życie stały w miejscu, bo przecież ja czekam na dziecko! Teraz wiem, że mogłam żyć inaczej. Mimo niepłodności – szczęśliwiej. A już na pewno spokojniej.

Chciałam zaoszczędzić tych wszystkich stanów kobietom, które także czekają i czekają. Moje osobiste doświadczenia plus wiedza terapeutyczna dały pomysł na stworzenie projektu „Chcę mieć dziecko”. Mam takie poczucie misji, wsparcia i pomocy osobom starającym się o dziecko.

Redakcja: I jeszcze pytanie na koniec – co najbardziej lubi Pani w swojej pracy? Czy są momenty, które szczególnie zapadły Pani w pamięć?

Monika Szadkowska: Najbardziej lubię, kiedy dostaję zdjęcie Nowego Człowieka! Zawsze mam wtedy ciarki i łzy wzruszenia w oczach! To niezwykle sympatyczne, kiedy – czasem po roku, dwóch od zakończenia coachingu – dostaję wiadomość ze zdjęciem noworodka.

Są jeszcze wiadomości o ciąży. One z jednej strony bardzo cieszą, ale mam poczucie, że wtedy bardziej się denerwuję niż same kobiety. Tak bardzo wtedy trzymam kciuki, żeby ciąża przebiegała pomyślnie! A niestety zdarzają się poronienia… W zdecydowanej większości przypadków jest jednak dobrze.

Bardzo też lubię obserwować zmiany, jakie zachodzą w kobietach, z którymi pracuję. I nawet, jeśli nie udaje im się zajść, utrzymać ciąży, to dzięki swoim nowym umiejętnościom radzenia sobie ze złością czy smutkiem – dużo lepiej znoszą niepowodzenia. Częściej się uśmiechają, naprawiają relacje z bliskim. Zauważają drobne radości dnia codziennego.

A takich momentów jest wiele! Może opowiem o takim najbardziej spektakularnym. Udzieliłam kilku porad w wiadomościach na portalu społecznościowym pani, która już kilka lat nie mogła zajść w ciążę. Pisałyśmy kilka razy. Podpowiedziałam kilka sposobów zmian, a ona i jej mąż zaczęli wdrażać je w życie. Po kilku miesiącach dostałam wiadomość, że ta pani jest w ciąży. Urodziła trojaczki! Teraz też jest w ciąży. Czeka na bliźniaki! Czy to nie cudowne?

Chciałam o tym wspomnieć nie tylko ze względu na liczbę dzieci, ale także z uwagi na fakt, że ta historia pokazuje, że czasami wystarczy wprowadzić kilka zmian w swoim sposobie doświadczania świata, żeby doczekać się spełnienia marzeń!

Czego wszystkim Czytelniczkom życzę z całego serca!

Redakcja: Dziękujemy za rozmowę.

Czytelniczki naszego portalu zapraszamy do odwiedzenia strony chcemiecdziecko.pl.

 

5/5 - (2 głos / głosy)
5/5 - (2 głos / głosy)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasi partnerzy