Cudowny prezent na 40 urodziny
Gdyby ktoś spytał zapewne odpowiedziałabym, że nadzieja we mnie już umarła, choć pewnie gdzieś tam jeszcze troszkę się tliła. Przez to, że miałam okres nieregularny nie raz łza się zakręciła patrząc na jedną kreskę na teście.
Małe dzieci uwielbiałam od dziecka. Zawsze pomocna w rodzinie, u sąsiadek czy przyjaciółek. Kończyłam spokojne 20, poddenerwowane 25 i 30 szukając odpowiedzi na pytanie „dlaczego” i „czy w ogóle kiedyś”?
Potem już z roku na rok gasła nadzieja
Nie zabezpieczałam się, ale też nie biegałam po lekarzach. Rutynowe badania u ginekologa, żadnych kalendarzyków płodności, sex nie za częsty. Czyli nie robiłam nic aby ta ciąża była. Partner od 12 lat ale bez ślubu i tak mieszkaliśmy razem to po co?
Niezawodni znajomi i ich porady
„Może gdybyście wzięli ślub to Bóg dałby wam dziecko”, „Nie jesteś już młoda, może nie ryzykuj już dawna”, „Zdecyduj się na coś bo i na adopcję będzie za późno”… A ja na to wszystko, że jeśli Bóg w swoim planie ma dla mnie dzieci to tak się stanie. Cierpliwie czekałam.
Córeczka ma dziś 6 miesięcy…
…i jest moim cudownym prezentem na 40 urodziny. Zdrowa, silna, grzeczna. Może zamiast wariować, płakać, tracić przyjaciół bo oni tak a my ciągle nie, zamiast robić z partnera sex maszynę, po prostu cierpliwie poczekać oddając swoje życie w ręce Najwyższego.
Będzie co ma być
Nie, nie jestem fanatyczką religijną, rzadko chodzę do kościoła ale wierzę w istnienie przeznaczenia, że gdzieś tam zapisany jest nasz los i będzie co ma być.
Elżbieta